para po rozstaniu

Jak odzyskać faceta?

para po rozstaniu

Jak odzyskać faceta?

Czy Twój związek zaczął się wypalać? Twój mężczyzna chce od Ciebie odejść? Chcesz odzyskać utraconą miłość? Dużo kobiet w takiej sytuacji załamuje ręce lub wykonuje bardzo desperackie kroki, które zniechęcają mężczyzn do nich jeszcze bardziej. Wynika to z tego, że jakby uderzone obuchem tej bardzo nieprzyjemnej sytuacji, nie zdają sobie sprawy z jednego:

Mężczyźni są sentymentalni

Faceci z reguły ciągle do czegoś dążą. Jeżeli przestają się dobrze czuć w związku z dużą dozą prawdopodobieństwa, będą chcieli go definitywnie zakończyć. Chcą iść dalej, a związek, w którym są nieszczęśliwi traktują jak blokadę, której trzeba się jak najszybciej pozbyć. Mężczyźni są  bardzo pamiętliwi. Facet może twierdzić, że już mu nie zależy, że nic Was nie łączy, ale jeśli przeżyliście razem piękne chwile, na pewno będzie to pamiętać i wspominać.

Mężczyźni są niecierpliwi, a ich emocje mogą się zmieniać bardzo szybko – tak jak w przypadku kobiet. Skoro jednego dnia potrafią stwierdzić, że czas zakończyć wieloletni związek, a drugiego, że nowo poznana kobieta jest miłością ich życia, pomyśl jak możesz to wykorzystać.

Przyciągnij go do siebie na nowo

Chcąc zatrzymać faceta swoich marzeń musisz wykorzystać męski sentymentalizm. Przede wszystkim kiedyś byłaś już dla niego atrakcyjna! On na pewnym etapie Waszej znajomości chciał być z Tobą, pragnął Cię, kochał. Rozbudź w nim te uczucia na nowo, przyciągnij go do siebie z powrotem.

Przedstawię Ci teraz najczęściej stosowaną i zarazem najmniej skuteczną taktykę, jaką wykorzystują kobiety, kiedy w ich związkach się nie układa (szczerze mówiąc nie wiem dlaczego tak ochoczo to robią skoro to zupełnie nie działa). Mowa tutaj o próbie przyciągnięcia go do siebie za pomocą seksu. Bierze się to prawdopodobnie z przyjętych stereotypów na temat facetów.

Jeżeli na poziomie emocjonalnym się Wam nie układa, a Ty próbujesz zatrzymać go tylko na poziomie fizycznym, to w najlepszym razie zacznie traktować Cię jak zabawkę.

Bardzo możliwe, że chwilowo wyda Ci się, że Wasza relacja wraca na właściwe tory. Ale to nieprawda. Jest to tylko jeden z kilku desperackich kroków, na jakie możesz się zdecydować chcąc odzyskać faceta, który się od Ciebie oddala. Nie chcę pisać czego jeszcze nie powinnaś robić. Zdradzę Ci natomiast sekret, który podpowie Ci jak przyciągnąć do siebie na nowo faceta, który odszedł. Zapamiętaj go dobrze! Gdyby większość kobiet go poznała, tak jak Ty teraz, nadal byłaby teraz  w szczęśliwych związkach.

Rób dokładnie na odwrót niż podpowiadają Ci emocje.

Kiedy facet chce od Ciebie odejść Twoje uczucia do niego stają się Waszym największym wrogiem. Już wiesz, że faceci są sentymentalni, ale musisz również wiedzieć, że w momencie, gdy facet oddali się od Ciebie, przestanie Cię traktować na równi ze sobą. Mniej lub bardziej świadomie będzie wyłączał resztkę uczuć do Ciebie, aby łatwiej było mu to zakończyć. Próby bagatelizowania problemu i zachowywanie się jakbyście wciąż byli parą będą go irytować. Poważne rozmowy, pretensje, kłótnie, ciągłe SMS-y, telefony – zapomnij o tym. Im bardziej będziesz naciskać, tym bardziej on będzie chciał uciekać.

Widzisz, nie uda Ci się go na siłę przy sobie zatrzymać, a Twoje emocje właśnie tak będą Tobą kierować. Jest to bardzo rozległy temat, który dokładniej jest opisany w moim poradniku. Dam Ci jedną, ale bardzo ważną radę, którą wykorzystaj, gdy poczujesz, że on się od Ciebie oddala. Jak wiesz, nie możesz próbować zatrzymać przy sobie faceta tylko za pomocą seksu. Ważne jest rozbudzenie w nim emocji i uczuć do Ciebie na nowo. Dlatego:

Zacznij z nim rozmawiać we właściwy sposób

Większość problemów w związku rodzi się z braku umiejętności komunikacji i realizacji wzajemnych oczekiwań. Kiedy pojawi się między Wami nieporozumienie, które może skłonić go do odejścia od Ciebie, bardzo ważna jest rozmowa. Przede wszystkim nie użalaj się nad sobą, nie krzycz, nie miej pretensji. Nie rób tego, ponieważ emocje są zaraźliwe. Jeżeli rozpoczniesz z nim rozmowę od negatywnych emocji, jeszcze bardziej pogłębisz konflikt między Wami. Jeżeli to będzie twoja jedyna taktyka rozmawiania z nim może w ogóle przestać Cię słuchać i po prostu się wyłączyć.

Zaczynając rozmowę zawsze staraj się podkreślić Wasze podobieństwa, przypomnieć o wspólnych przeżyciach itd. Zmuś go nie do bycia z Tobą, ale do refleksji! Powiedz: „Czy warto tak po prostu niszczyć coś, co zbudowaliśmy razem?”, „Tak nam było dobrze ze sobą. Nie rezygnujmy z tego”. Podkreślaj jego zalety. Niech poczuje się dowartościowany i dumny, że był w stanie Cię uszczęśliwić.

Nie krytykuj go

Jest to kolejny bardzo ważny aspekt właściwej komunikacji. Jeżeli on się od Ciebie oddala, a Ty na dodatek go krytykujesz, naruszasz bardzo delikatną sferę – męskie ego. On sobie pomyśli: „Po co ona chce ze mną być skoro i tak nie odpowiada jej jaki jestem?”. Krytykując tylko utwierdzisz go w przekonaniu, że czas to zakończyć i poszukać szczęścia gdzie indziej.

Próbując zatrzymać go przy sobie pamiętaj, żeby nie robić niczego na siłę! Jeżeli pomimo Twoich starań facet nie wykaże minimum inicjatywy, Ty – kobieta, która się szanuje i zna swoją wartość – powinnaś go sobie odpuścić.

Z moją pomocą znajdziesz właściwego mężczyznę i nie dopuścisz do sytuacji, w której on mógłby nawet pomyśleć o odejściu od Ciebie.

Wciąż masz wątpliwości?
Zapisz się na mój całkowicie darmowy kurs i dowiedz się:

- Jakie są najczęstsze błędy kobiet w relacjach z mężczyznami
- Jakie cechy przyciągają facetów jak magnes, a jakie ich odpychają
- Jak stworzyć stały i szczęśliwy związek z wartościowym mężczyzną

336 odpowiedzi
« Older CommentsNewer Comments »
  1. Zaniepokojona says:

    Witam wszystkie Panie..
    Moze i mi ktoś pomoze.
    Jestem z chłopakiem od 3 i pół roku. Ogólnie mogę powiedzieć że nasz związek ma wiele wzlotów i upadków. Jak każdy. Tyle że na poczatku kazda wieksza klotnia konczyla sie rozstaniem i powrotem. Bylam bardzo niewyrozumiala kobieta bo chlopak studiowal w innym miescie.. widywalismy sie tylko w weekendy.. No nie bylo to czego oczekiwalam od zwiazku. No i tak minal rok.. Nastepny byl dla nas obojga dosyc specyficzny. Oboje nie studiowalismy, mielismy duzo czasu dla siebie. I co oczywiste zblizylismy sie bardzo. I nieporozumien bylo mniej. Wiecej poswiecenia. Ale jakas klotnia-rozstanie-powrot i tak sie wkradla. Jendak jego dosyc niespodziewany pomysl na studia za granica i tak mnie bardzo zaskoczyl. Szczegolnie ze podjal ja bez konsultacji ze mna. Poczatkowo myslalam ze to wlasnie jest nasz koniec. Wiem ze w głownej mierze chcial po prostu sprobowac czegos innego, uwolnic od rodzicow.. I odnosilam wrazenie ze i ode mnie. Okazalo sie ze on wcale tak o tym nie myslal. Przed wyjazdem urzadzil spotkanie z jego rodzicami. I bardzo romantyczny wieczor sam na sam. I pojechal(we wrzesniu). Bylo bardzo ciezko. Gdy tak zniknal z mojego zycia. I jeyny kontakt jaki mielismy to elektiorniczny – smsy,mejle.. czasem skype. Wrocil w listopadzie no i bylo to dla mnie niesamowite. Ten wybuch uczuc ktorymi sie obdarowalismy. Nastepny raz kiedy sie widzielismy byl w grudniu, na swieta, wspominam o tym bo wtedy, dopiero po raz pierwszy powiedzielismy sobie ze sie kochamy. Ja nie jestem osoba ktora rzuca takim wyzwaniem na lewo i prawo.. Mowie ze mi zalezy, wiec to byl dla mnie ogromny krok. On postepouje podobnie.Nigdy nie slyszalam zeby mi powiedzial ze jeszcze kogos kocha. Szanuje, dba,lubi, ale nie kocha. I tak naprawde cudowny przetrwalismy do czerwca gdzie niestyety doszlo miedzy nami do bardzo powaznej awantury na temat mojego bylego przyjaciela. Bardzo wtracal sie w nasz zwiazek juz od poczatku jako ze sam cos do mnie czul, ja nie widzialam jego destrukcyjnego wplywu, co nawet uslyszalam od mamy. Chlopak naprawde go nie cierpial. W tej chwili sama sie zastanawiam jak dlugo bylam tak slepa, ale to niestotne. Mialam z nim zerwac kontakt ale bardzo nalegal na spotkanie wiec sie z nim spotkalam i radosnie opowiedzialam o tym chlopkowi. I od razu niemal uslyszalam ze to koniec. To bylo jak kubel zimnej wody.. Do czasu jego powrotu do polski rozstalismy sie. Gdy wrocil rozmawialismy powaznie na temat calosci naszego zwiazku. Jednak okazlalo sie ze mamy wiecej problemow. Jestem osoba bardzo uczuciowa i dramatyczna i jak juz cos mi sie nie spodoba za bardzo to potrafie zrobic z tego powazna awanture co stalo sie miesiac temu. Jendak wracajac chlopak wyrzucil mi ze nie mamy wspolnych zainteresowan. Ze malo rozmawiamy. Wiekszosc czasu spedzalismy na wychodzeniu gdzies na misto, kolacja, kino itp. Grajac w gry. Ogladajac filmy. Ale nic innego. Przed ta klotnia.. i po niej kiedy jendak przekonalam go zeby dal szanse i mi i nam na naprawe tego wszytskiego bylo naprawde cudownie. Spedzalismy mnostwo dostepenego nam czasu razem, nadal przeciez studiowal za granica. Pojechalismy na super wakacje nad morze. Pojechalam na miesiac do niego za granice. Naprawde cudowny okres czasu. Na swieta bozonarodzeniowe wrocil dzien wczesniej nic mi nie mowiac zeby mi zrobic niespodzianke. Od swiat jest w polsce bo ma praktyki. Spedzalismy w miare mozliwosci duzo czasu ze soba ale co raz bardziej zaczela sie wkradac miedzy nas rutyna, w lozku tez.. W wiekszosci rozmawialismy tylko o tym jak nam minal dzien.. Zaczal wiecej czasu posiwecac znajomym, ogolnie nie mam nic przeciwko ale bylo to raczej przykre kiedy pamietalam ze wszesniej bez zastanowienia rezygnowal z wyjscia na piwo dla mnie. Ale teraz sytuacja tez byla inna. Wyrzucialm mu to jakis miesiac temu. To uslyszalam ze go ograniczam. No kilka dni pozniej zachorowal. Opiekowalam sie nim na tyle ile moglam. Nie mieszkamy razem wiec po prostu jak sie widzielismy. Niestety sie zarazilam. I kiespko wypadlo bo jakby nie bylo to on pracuje i nie mial dla mnei zbyt wiele czasu. Jednak w tamtej chwili glupia ja mu to wypomnialam i jakims spoosobem zrobilam z tego awanture. Bardzo mus ie to nie spodobalo i powiedzial ze to emoconalne oddalenei sie ode mnei przez ta klotnie pozwala mu inaczej spojrzec na nasz zwiazek. I ze on sam nie wie czego chce od zycia i ze to ze jest nam dobrze razem to za malo. Bo mamy zbyt wiele problemow. A on nie wie czy w wieku dwudziestu kilku lat chce mu sie p[racowac na zwiazkiem jak nad rozpadajacym malzenstwem. Poprosilam go o szanse. Powiedzial ze dobrze. Ale ze rownie dobrze moze za tydzien odejsc bez slowa.. To było trudne. Od tamtej pory.. jestesmy razem. Zachowujemy sie normalnie. Chciaz widze ze jest co raz bardziej zmeczony zyciem. Praca, mieszkaniem z rodzicami, tym ze nie mieszkamy razem..Ja tez(studiami w moim wypadku).. Uslyszalam ostatnio ze ma wrazenie ze nienawidzi wszytskich poza mna. Ostatnimi dni jest mi naprawde ciezko bo widze ze wszystko go dobija, ze nawet wychodzenie ze znajomymi juz go nawet nie cieszy, niby wychodzi ale szybko wraca, narzeka na nich, ale jak jest ze mna to tez ciezko jest nam znalezc sobie zajecie, bo on sam nie wie co chce robic.. Nawet jak jest sam to nei wie co ze soba zrobic.. Przeziebil sie ostatnio. Gdy jest chory bywa ciezki do zniesienia czasem, bardzo marudny. Tak jest teraz.. Ciezko mi patrzec na niego kiedy widze ze niemal nic go nie cieszy. I jeszcze to ze bardzo rzadku mowi mi cos przyjemnego, kiedys duzo mnie komplementowal czy po prostu jakies slodkie slowka. Teraz jak uslysze ‘kochanie’ albo przytulenie z nienacka to jest wszystko. i to bardzo rzadko. O ‘kocham cie’ samemu od siebie, bez odpowiadania na moje prawie nie mam mowy. Kiedys kilkanascie razy dziennie.. teraz raz na kilka dni. Zwrocilam mu na to uwage to uslyszalam ze ciezko mu powiedziec cos ladnego albo myslec o ty jaka jestem ladna gdy jest taki zdolowany. odpowiedzialam ze to nic. Jest mi go tak zal ostatnio ze juz nawet mi tego az tak bardzo nie brakuje ale ciezko mi jest tak wytrwale byc z nim kiedy widze ze sie odsuwa. Jest ale bladzi myslami, nie opowiada niemal o niczym a robi tego zazwyczaj duuzo. W niedziele wielkanocna rano narzekalam jak to fajnie by bylo gdybysmy mogli spedzic swieta razem, zazwyczaj kazde spedza je ze swoja rodzina i narzekam tak co siweta :) a tym razem uslyszlam ze moge przyjechac na obiad swiateczny do niego. Jestemy para ktora raczej nie przepada za przebywaniem ze soba w towrzystwie rodzicow wiec to bylo ogromne zaskoczenie dla mnie. I bardzo mile. Jednak nadal jest tak ponuro. I caly czas sie martwie. Nie potrafie nad tym zapanowac zupelnie. I to jest najgorsze. Jest tak bradzo w kratke ze tego nie potrafie ogarnac. A nie wiem juz co robic. Pomożcie prosze..

    Odpowiedz
  2. Smutna says:

    Hej dziewczyny:) Angelika, Joanna i Kacha- moja imienniczka;) Słucham sobie teraz nutki ->Patrycja Markowska-Artur Gadowski- Ocean i czytam wasze wpisy i może nie jestem Anią Szlęzak ale jestem tez w takiej sytuacji jak wy na krawędzi. Dlatego wchodzę na tą stronę po raz trzeci i może coś doradzę:-) Angelika nie zastanawiałaś się tak na chłodno że temu chłopakowi mogło zależeć tylko na udowodnieniu czy może Cię jeszcze zdobyć- z początku było odrzucenie z Twojej strony, może chciał się sprawdzić czy podoła jak to mężczyzna, po za tym ma dziecko z inna a to jest mega zobowiązanie i odpowiedzialność, bo nowa istota przychodzi na świat może go to przerosło i chciał się oderwać od codzienności spotkał Ciebie i uznał ze to znak w co (przykro mi mówić )nie wierze. Wydaje mi się właśnie niespełnienie z problemami w związku stałym popchnęły go do Ciebie. Zaproponował Ci są przyjaźń bo mężczyźni z reguły są sentymentalni a dodatkowo być może liczył na jakiś sexik. To tylko moje spostrzeżenia- mogę się mylić ale chciałam się wypowiedzieć bo wiem że Ci źle i Cię to boli. Moja rada: odpuść- jeśli to będzie cos prawdziwego wróci i będziecie razem.

    Joanna:
    U Ciebie wchodzi w grę zdrada- jak sądzisz po smsach fizyczna. Ciężko mi się pisze do Ciebie bo u mnie wchodziły flirty i zdrada emocjonalna o fizycznej nie wiem na 100% co nie zmienia faktu że straszliwie boli ale ustosunkuje się bo prosiłaś o komentarz:-) Piszesz że on mimo ze Cię zdradził Kochał Cię, ja tez jestem wiary ze mężczyzna może Kochać i zdradzić fizycznie- tak są skonstruowani, a pisze tak na przykładzie: Ostatnio rozmawiałam z kolega który jest w związku jest bardzo dobrze,.wspaniały sex i w ogóle ale on ma ochotę na skok w bok(dla urozmaicenia, odmiany) ale zależy mu na związku z ta dziewczyna która jest wiec jak widać możliwe jest to ze mężczyzna jest zaangażowany jednocześnie może pójść do lóżka z inna. Dla nas jest to przykre i bolesne bo odbieramy to całym sercem. Ale tak jest i takie sytuacje się zdarzają. Wiem jak Ci ciężko Joasia ja tez to samo przezywam. Niepokoi mnie tylko że rozstałaś się z nim nie podając mu powodów Waszego rozstania- myślę ze nie za dobrze to rozegrałaś Wiec pomyśl. – mam na myśli żeby zrozumiał swój błąd musi wiedzieć co zrobi źle, by móc się poprawić.. Zastanów się czy on wie dlaczego odpuściłaś. Ja że miałam podobna sytuacje zerwałam kontakt definitywnie i myślę sobie jeśli mu zależy i Kocha mnie odezwie się bo mój wie co zrobił źle tylko ma problem z przyznaniem się do błędu, Żebym mogła poradzić cos więcej musze wiedzieć jak to zakończyłaś. I uśmiechnij się:), ja próbuje mimo ze tez bardzo boli <3 .

    Kacha -moja imienniczka:)

    Kasiu piszesz ze byłaś 8 miesięcy ale to wystarczający czas żeby się zakochać i przeżyć piękne chwile:-) u mnie to już drugie rozstanie wiec uśmiechnęłam się do siebie czytając Twój post jak piszesz że rozstawaliście się i wracaliście do siebie(czytałam tak jakby o sobie) Nie wiem na ile Twój chłopak jest słowny( bo jeśli jest to mógł mówić prawdę ze nie Kocha i nie chce być) a jeśli jest to typ faceta dla którego liczą się niego bardziej czyny nie brałabym tego na poważnie. Meżczyźni czasem maja takie zawirowania nie wiedza co czują i mógł tak powiedzieć. Ale bardzo Cię proszę nie proś go już o to żeby wrócił on sam wie co Ty czujesz i to doskonale:-) Jeśli jego uczucie jest prawdziwe mimo Twojego braku kontaktu odezwie się. Ja też tak postąpiłam że zerwałam kontakt- bo on chciał się przyjaźnić a ja nie mogłam bo uczucia od środka tak mnie rozpierały że nie chciałam być tylko przyjaciółką dlatego ucięłam kontakt mimo ze bardzo tęsknie i jest ciężko, ba! bardzo ciężko. Ale wchodzę tutaj i czytam wasze historie i jakoś raźniej że nie jestem sama, że są osoby które tez borykają się z podobnymi problemami.

    Mam nadzieje że jakoś moje spostrzeżenia i rady pomogą Wam dziewczynki i będzie łatwiej. Śle uśmiech i głowa do góry:) Buźka!

    Odpowiedz
  3. Kaśka says:

    Byłam z chłopakiem 8 miesięcy, wiem wyda się to śmieszne, że w ogóle piszę o jakimś problemie, bo co to jest 8 msc… Ale dla mnie wystarczyło, aby poczuć to co czuję. Zerwał ze mną 3 msc temu, zrywaliśmy tzn te zerwanie trwały góra dzień.. Ogólnie zachowywaliśmy się jak dzieci. Wiem że nie jestem bez winy, i wgl. Ciężko jest teraz, gdy czytam to co jest napisane w tym poradniku, stwierdzam że popełniłam wszystkie błędy jakie mogłam popełnić. Na początku może nie wzięłam tego poważnie, ale później zrozumiałam że strasznie mi jest źle bez niego … Z nim przeżyłam, i doświadczyłam spraw chyba najważniejszych dla kobiety. Długo czekałam na “chłopaka” na takiego z którym mogłabym się związać, bo on mimo mojego wieku był pierwszy, a mogłabym mieć z powodzeniem innych… w końcu pojawił się On… Prosiłam go aby został ze mną, pisałam, dzwoniłam, nawet błagałam… Wiem moja wina że ma mnie dość. Kiedyś (2 tyg po rozstaniu) widzieliśmy się w klubie w którym się poznaliśmy, i rozmawialiśmy, powiedział mi że to wcale nie jest tak że on mnie nie kocha, i że chce spróbować ponownie … Gdy następnego dnia powiedział że nie był sobą, bo troszkę wypił strasznie zabolało. Gdy kolejny raz się spotkaliśmy, wtedy troszkę go zmusiłam do tego, było tak jakby nic się nie stało, dobrze było całowaliśmy sie, rozmawialiśmy… Później powiedział mi że mnie nie kocha i nie możemy być razem. Dałam mu list pożegnalny i swoją fotografię, wiem że jest to żenujące, ale wtedy wydawało się dobrym pomysłem. Po czym obiecałam że nie będę już pisać, dzwonić, zniknę z jego życia, 2 dni się do siebie nie odzywaliśmy, a on zaczął pisać, kontaktować się …Telefonowaliśmy i wgl. Ehhh spotkałam się z nim kolejny raz, i chciałam go prosić aby wrócił, niestety powiedziałam to, on że nie chce, więc ja postawiłam sprawę jasno, że jeśli nie, to musimy przestać się kontaktować, ponieważ ja nie radzę sobie z tym wszystkim… Czy jest jakaś szansa aby go odzyskać, czy on coś do mnie czuje, wiem te pytania są bez odpowiedzi. Chcę również podkreślić, że on wyjeżdża za granicę za miesiąc… Chyba wszystko stracone, ale czemu jest tak że jedna strona potrafi tak bardzo kochać, a ta druga przestała.. Nie mówiąc że stało się to gdy było dobrze w naszym związku, jeszcze dzień wcześniej mówił mi jak mnie kocha…

    Odpowiedz
  4. Joanna says:

    Witam serdecznie wszystkich…
    Jestem młodą dziewczyną, która do niedawna była w związku na odgłość z chłopakiem. Mimo odgełości związek funkcjonował naprawdę bardzo dobrze, ponieważ obie strony były zaangażowane, przyjeżdżały do siebie często, utrzymywały codzienny kontakt itp. Mężczyzna ten od 4 lat zabiegał o mnie, aż w koncu udalo się… Byliśmh razem, w ciągu 9 miesięcy przeżyliśmy wspaniałe chwile… Wspólne wyjazdy, poznanie naszych rodzin, jakieś wspólne plany aż… tu nagle dowiedziałam się, że mężczyzna ten zdradzał mnie… Zdrada ta jednak nie polegała na przywiązaniu emocjonalnym do “tamtej”. To straszne.. ale traktował ją typowo do zapsokojenia swoich potrzeb na czas kiedy ja nie byłam na miejscu. Nikt o tym nie wiedzial… ” Tamta” jest naprawde brzydka dziewczyna… W moje rece dostaly sie jego wiadomosci z nia, z ktorych ewidentnie wynika, ze ich relacje opieraly sie tylko na seksie bez glebszych uczuc. Mimo to… dowiedzialam sie, zabolalo jak cholera… Zerwalam z nim nie mowiac mu tego, ze wiem… ale dalam do zrozumienia, ze mam podejrzenia. Wiem, ze nawet jesli zabrzmi to idiotycznie.. to on naprawde mnie szczerze kochal i zalezalo mu. Dzisiaj mijaja 3 dni od zerwania.. on sie nie odzywa i szczerze mowiac to boli bardziej niz ta zdrada. Nie wiem co mam o tym myslec. Jedyne czego pragne to jakiegokolwiek ruchu z jego strony zeby faktycznie przekonac sie, ze to wszystko co mowil.. robil…bylo prawda. Wiem, ze zdrady sa niewybaczalne.. ale ja go tak kocham, ze bylabym w stanie chyba zroboc ten wyjatek… Oczywiscie zaszloby wiele zmian w naszym zwiazku… Ale zeby to wszystko sie wydarzylo on musi najpierw zrozumiec swoj blad, a przede wszystkim… odezwac sie. Prosze o komenatrz i z gory dziekuje

    Odpowiedz
  5. Angelika says:

    Cześć dziewczyny ! Nie wiem co robić … zaczne od początku . 5 lat temu poznałam faceta, bardzo się o mnie starał tylko, że wtedy nie szukałam chłopaka byłam młoda … mówiąc w skrócie odrzuciłam jego starania.. w tamtym roku znowu sie pojawił przypadkowe spotkanie na komunii (był z dziewczyną) zaczęliśmy wspominać… wtedy mu powiedziałam że żałuje że go odrzuciłam .. dał mi swój numer prosił bym się odezwała. Powiedział że sie spotkamy sami na spokojnie porozmawiamy … tylko było mi głupio bo miał dziewczynę a ja chłopaka nie chciałam być nie w porządku :( od tamtego czasu przychodził do kina ze swoją dziewczyną nie wiedząc że tam pracuje gdy mnie zauważył cieszyliśmy sie uznałam że to jakiś znak . Pojawiał się tam często nawet gdy było dużo ludzi zauważaliśmy sie za każdym razem tak było podrzucał mi swój numer i prosił o kontakt ale ja to olewałam …. i tak było przez prawie rok .. natomiast dwa tygodnie temu w niedziele przechodził koło kina sam zajrzał do mnie i po prosił o spotkanie po mojej pracy zgodziłam sie . Spotkaliśmy sie . Myślałam że to takie spotkanie znajomych ale on chciał cos więcej starał sie. Był w porządku powiedział mi o wszystkich swoich wadach zanim zaczniemy być ze sobą by mnie nie zranic… po kilku dniach uświadomił mi że bedzie miał dziecko ze swoja byłą ale że nie chce z nią być chce być ze mna bo to jakiś znak przeznaczenie ze zawsze sie zauważaliśmy wspólna komunia itd. Dlatego zgodziłam się po tak szybkim czasie z nim być byłam naprawde szczęśliwa on tak samo przynajmniej tak mi sie wydawało .. aż do tej niedzieli po rownych dwóch tygodniach … (mielismy sie spotkać o 16 ) o 16.30 napisał do mnie że może mi zaoferować tylko przyjaźń bardzo mnie to zabolało … poleciałam do niego na osiedle po jakimś czasie wyszedł gadałam jak najęta prosiłam o wyjaśnienie a on tylko tyle powiedział że ma mętlik w głowie zdania nie zmieni i mnie przeprasza po chwili poszedł bez słowa . wczoraj napisał że chce sie spotkać jutro na spokojnie pogadać ale i tak nie da sie zmienić decyzji… pomóżcie .. jak z nim rozmawiać zalezy mi na nim .. czemu tak szybko mu sie zmieniło a pytałam sie go czy na pewno jest pewny bycia ze mną czy nie wróci do matki swojego dzicka bo nie chce potem cierpieć mowił że chce tylko mnie to on sie starał dowodem jest to że kilka razy podrzucal mi na kartce swój numer telefonu gdy sie spotkaliśmy było widać że mu zalezy olał dziecko chciał być ze mna a teraz zmienił zdanie … jak to jutro załawić przekonać go ze chce z nim byc ????

    Odpowiedz
  6. Smutna says:

    Hej Ola:-) No właśnie jak od nikogo nie mamy odpowiedzi to może same sobie doradzimy w tych trudnych chwilach:) Przeczytałam Twój post i tak się zastanawiam się czy Twój chłopak wybaczył Ci to że pisałaś z innymi chłopakami? bo mój już teraz ex pisał z innymi i już drugi miesiąc jak nie jesteśmy razem bo ja zakonczylam kontakt nadal mnie to boli i nie wybaczyłam mu tego ze pisał z innymi dziewczynami wiec dlatego zastanawiam się jak tak u was wygląda. Ja codziennie przepracowuje i analizuje w głowie bo mocno się zaangażowałam przez te dwa lata, na szczęście mam świadomość tego że nie było idealnie i może to pomoże mi przejść do etapu wybaczenia i powolnego zapomnienia, chodz wiem ze z moim upartym charakterkiem będzie ciężko ale kiedyś mi się to uda. A pisze o zapominaniu bo w końcu chce dopóścic do siebie fakt, że on mnie nie Kochał- ale potrzeba Kochania jest przecież tak ogromna, że ciężko tak odpościć:-) Nadal mnie przepełnia niesamiwity ból, mam problemy ze snem i wiele przykrych objawów ale na pewno jest lepiej niż w pierwszych dwóch tygodniach po zerwaniu więc musismy być silne bo jesteśmy bo w nas kobietkach siła:) A moja taka rada dla Ciebie Ola może daj mu na chwile spokoj meżczyżni nabierają do nas uczuc poprzez odległość więc na pewno nie wskórasz tym że będziesz wydzwaniała do niego, on sam też się na pewno pogubił i potrzebuje czasu- takie jest moje zdanie. Napisz jak to u Ciebie wygląda czy macie kontakt i w ogole jak sprawy się mają. Mam nadzieje że przeczytałaś i moją historiie;-) Pozdrawiam ciepło:-)

    Odpowiedz
  7. .....Hancia says:

    hej ANIU potrzebuje pomocy bylam z kolesiem 5 lat prawie.. w tym przerwa.. byla 6 miesiecy ale porwocilismy do siebie .. tzn ja powrocilam chcial przestalam nalegac i powrocic chcial a teraz mnie zostawil.. najgorsze to mielsismy razem zamieszkac ..i co najgorsze.. boli mnie to ze wybral rodzicow.. i to z nimi sie przeprowadza.. mi wogole nie ufal.. staralam sie pow ze jak mu pokaze ze go kocham to.. cos zobacze to ze chcialby tez mieszkaćć itp a wybral co innego.. i teraz sie przeprwadza.. pow ze juz nie mam szans zadnych i jak tu teraz zapomniećć dusze go telefonami;(( pisaniem ze go kocham prosze sie .. nie potrafie sie poskładacć i co mam teraz zrobićć.. aniu prosze o pomoc :((

    Odpowiedz
  8. Monika says:

    Pani Aniu!
    Mojego faceta poznałam po rozwodzie prawie 2 lata temu przez internet. Oczarował mnie tym jak zabiegał o kontakty ze mną. Po rozwodzie po tych 12 latach małżeństwa czułam się niedowartościowana jak taki zwiędnięty kwiat. Potrzebowałam męskiego ramienia, czułości miłości a przede wszystkim poczuć się atrakcyjną seksualnie kobietą. Mam 35lat i synka 6 letniego. Dostałam od niego to czego mi najbardziej brakowało w małżeństwie, przez co się rozpadło. Pokochałam go. On mnie tez ale nie tak od razu. On tez jest po rozwodzie. I miał drugi związke około1,5roku. Zakończyli go po kłótni i on praktycznie niedługo po tym znalazł mnie w internecie. Okazało się juz po kilku miesiącach ze mną że nie może o niej zapomnieć. Ze co jakis czas piszą do siebie. Po pol roku naszej znajomości znalazłam u niego drugi telefon do kontaktów z nia a w nim smsy do niej i od niej. Zapytałam dlaczego mnie tak oszukuje i powiedziałam że odchodzę. Błagał żebym tego nie robiła.Przekonywał że ja jestem dla niego jedyna i najważniejsza i że nie wie dlaczego to robił, że to był błąd. Powiedział że zrobi wszystko co chcę abym tylko nie odeszła. Powiedziałam zeby przy mnie zadzwonił do niej i powiedział że kocha mnie i wybiera właśnie mnie i nigdy więcej nie będzie juz z nią się kontaktował i ją prosi o to samo. Zrobił to. Ja jakoś doszłam do siebie. Między nami się uspokoiło zaczęło układać. On zaczął wspominac o wspólnym zamieszkaniu.(mieszkaliśmy w 2 różnych miastach około 15 km).Chciał abym z dzieckiem wprowadziła się do niego. Ja miałam pieniądze po sprzedaży mieszkania po rozwodzie. Zaczęłam szukac mieszkania. On wpadł na pomysł abym kupiła u niego w miasteczku. Był w to bardzo zaangażowany. Jednak nie zdecydowałam się. Nie mogłabym się tak z dużego miasta przeprowadzić z dzieckiem w wieku szkolnym na prowincję, na której nikogo nie znam i dojerzdżać codziennie do pracy, do szkoły. Tymbardziej że nie byłam go pewna. Jak się okazało póżniej dobrze zrobiłam. Mój 35 letni facet nie zapomniał tak szybko o tej kobiecie. Założył sobie konto fikcyjne na jednym z portali randkowym (właśnie na tym, na którym ona oficjalnie poszukiwała nowego partnera) zaczepił ja i zaczął z nią pisać podając się za jakiegoś wymyślonego faceta. Nie wiem czy ona się domyślała że to on ale rozmowa ciągnęła się prawie m-c jak ją odkryłam. Zadzwoniłam do niego i powiedziałam co o tym myślę. Potem nie chciałam go znać. Uznałam że jest chory psychicznie. Nie rozumiałam dlaczego to robi. Pytałam go wielokrotbnie czy ją nadal kocha on zawsze podkreślał że tamta nic dla niego nie znaczy i nie wie dlaczego siedzi mu jeszcze w głowie. Jednak on nie mając kontaku ze mną zaczął szaleć. Dzwonił do mnie non stop. Smsy też. Ja nie odpowiadałam i nie odbierałam. Przyjechał do mojego domu. Mnie nie było. Moja mama z moim dzieckiem w domu była sama. Zostawił jej dla mnie pierścionek zareczynowy. To mnie scisnęło za serce. Byliśmy nadal razem. Opowiadał znajomym że planuje ślub ze mną i wspólne zamieszkanie. Mi tez o tym mówił. ja mu jednak pierścionek oddałam. powiedziałam że chcę aby mi go dał w innych okolicznościach. Nie teraz. Usłyszałam że tak zrobi. Jedank nic takiego się nie stało a nawet od tamtego czasu przestał myśleć o nas jako o małżeństwie kiedykolwiek. Zaczął wypierać ta myśl. Potrafił przy innych w złości powiedziec mi że nie jestem jego żoną i nie będę. Zmieniał się. Po roku czasu zamieszkał z nami (ze mną i moim synkiem). Przez pół roku mieszkania wiele się działo. Przyłapałam go pare razy na tym że ma konto na sympatii. Za każdym razem ta sama śpiewka, że nie wie po co to zrobił, ze niczego nie szukał i że to tylko ciekawość. Ale likwidował od razu jak tylko go przyłapałam. przepraszał i obiecał że nigdy więcej. Żyjąc z nim czułam prawie cały czas walkę w nim. On się buntował przed wszystkim jak nastolatek abo dziecko. Nie chciał nic zrobić dla związku albo dla mnie. Jeśli juz robił to musiało wyść od niego samego. nie dlatego że ja tego potrzebuję. Często się kłóciliśmy. on za każdym razem groził że się wyprowadzi. Ja ulegałam. Byłam bardzo nieufna bo cały czas miałam w sobie strach o to czy jest mi wierny. Jednocześnie czułam do niego niespotykana dotąd dla mnie namiętność. Z jego strony tez to było. Poznał mnie jako kobiete na stanowisku, niezależną. Po 1,5 roku znajomości jednak życie tak się wywróciło dla mnie do góry nogami że od kilku miesięcy jestem bez środków do życia i bez pracy. Nie załamuję się szukam czegoś. Daję sobie radę finansowo. Wsparcie rodziców. Jednak on uciekł. Trwał ze mną, przy mnie w tym trudnym okresie, nie dając z siebie nic co mnie wesprze . ja może nie prosiłam, nie narzekałam. Coś robiła, duzo robiłam aby dać sobie radę. Aż w końcu zaprotestowałam że chcę jego wsparcia. I tu okazało się że koniec końców uciekł, mimo że mówił że chce nas wesprzeć, pomóc. Wyprowadził się przy okazji jakiejś kłótni. Scenariusz ten sam co zwykle. Groził że się wyprowadzi. Tym razem ja nie uległam i nic nie zrobiłam aby go powstrzymać. Po 2 dnaich od wyprowadzki założył konto na sympatii. Pisząc jednocześnie do mnie smsy, tłumacząc się że wciąż mu na mnie zależy a konto to tak tylko założył ale nie zagląda tam:))) zachowuje sie jak dzieciak i tak tez mnie traktuje. żenada. I ja to wiem tylko dlaczego tak okropnie się czuję i tak mocno to przeżywam. Dlaczego ja nadal o nim myślę.
    pozdrawiam

    Odpowiedz
  9. Smutna says:

    Hej wszystkim. Chcialam podzelic się swoją historią. Może ktoś spojrzy z boku i bez emocji cos doradzi. Byłam w związku dwa lata z moim facetem, pierw on ze mną zerwał po roku czasu bo nie wiedział co do mnie czuje(myślę że nie zapomniał o byłej) na początku naszej znajomości było super ale z czasem coraz cześciej mówił o swojej byłej, póżniej zaprzestał mówić o niej ale nadal czułam gdzieś że ona jest w jego glowie i sercu- cierpiałam z tego powodu, on to widział że się smuce aż w końcu zerwał ze mną+ że nie może mi dać tego czego oczekuje czyli miłości. Mieliśmy przerwę 2 miesięczną on się odzywal, później się spotkaliśmy i wróciliśmy do siebie, było ok ale znow nie czułam sie kochana- nie mówił że tęskni, że kocha, często odczuwałam że nie byłam dla niego najważniejsza, ale ja go Kochałam, Kocham i mu okazywałam to lecz nie nachalnie. Byłam, wspierałam słowem i w ogóle. Ale nie czułam takiego zaangażowania z jego strony z czym sobie przestawałam już radzic, próbowałam rozmawiać on nie chciał, później dowiedziałam sie ze przesiaduje na portalach randkowych i pisze z innymi, jak sie o tym dowiedziałam cos we mnie peklo i sie z nim rozstałam. Bardzo mnie zabloalo ze obdarzyłam go wielkim uczuciem a on pisal z innymi dziewczynami za moimi plecami. Od dwóch tygodni nie jesteśmy razem, on dzwoni i rozmawia po kolezenku, ja nie chce takiej relacji on o tym dobrze wie, bo jak rozstal sie ze mna po raz pierwszy tez dzwonil na drugi dzień i przez kolejne dni-mowil ze kolezanka nie będę. I teraz nie wiem o co mu chodzi z tym kontaktem, czego on odemnie chce, ja nadal go Kocham ale jednoczenie nienawidzę ze mnie oszukal. Nie radze sobie z tym, często placze, mimo ze staram sie być silna i nie myslec. Nie wiem o co jemu chodzi. Dodam ze jak sie z nim rozstałam chciałam to zakonczyc raz na zawsze bo już nie miałam sily, bylam wyczerpana ta niepewnoscia i jak już zdobyłam sie na odwage on mnie bombardowal tymi telefonami przez cale 3 tygodnie mimo mojego nieodbierania. Nie wiem co on chce odemnie, kolezanka nie chce być, chce sobie ulozyc zycie jeśli razem nie mozem być ale jak przestaje sie odzywac to on mnie meczy telefonami i nie daje spokoju a to mnie tez boli. Nie wiem o co mu chodzi i nie wiem co dalej robic. Proszę o rade. Będę wdzieczna.

    Odpowiedz
  10. Beata says:

    Aniu mam problem ,z którym nie mogę sobie poradzić.Otóż parę miesięcy temu poznałąm mężczyzne ,który niestety mieszka dosyć daleko ode mnie -prawie 700km (za granicą).Na początku naszej znajmości pisaliśmy do siebie niemalże codziennie i dzwoniliśmy.W końcu nadszedł czas naszego pierwszego spotkania-on przyjechal w sprawach zawodowych i przy okazji żeby mnie osobiście poznać.To nasze pierwsze spotkanie było jak uderzenie obuchem w głowę.Obydwoje bardzo sobie się spodobaliśmy.Spędziliśmy ze sobą bardzo miłe chwile,po czym on po kilku dniach musiał wracać.Bardzo tęskniliśmy za sobą nadal pisaliśmy ,dzwoniliśmy.Ale on wcześniej nie chciał się przyznać że jest pracoholikiem-całe dnie spędza w pracy-dlatego też nie ma czasu na życie prywatne.I choćby chciał to nie ma jak do mnie często przyjeżdzać.Wyjaśniliśmy sobie ,że chyba lepiej będzie jeśli zostaniemy tylko na stopie kolezenskiej.On chcial wczesniej zeby miedzuy nami bylo cos wiecej ale obawia sie ze ja nie moge tak czekac na niego az on przyjedzie na te kilka dni i znowu wyjedzie .Jak to sam twierdziCo ze to nie odleglosc nas dzieli ale czas.Byl teraz w weekend znowu -spotkalismy sie bylo fajnie ale on znowu wyjechal
    .Ja wiem ze mogloby byc cos z tego wiecej ale musialabym cos zrobic zeby go do siebie bardziej przekonac i zrobic cos zeby znowu byl bardzo za mna.Tylko co???Moze jestem za bardzo natarczywa za bardzo mecze go esemesami?Co zrobic zeby on zrozumial ze jednak moze nam wyjsc.Co zrobić zeby go rozkochać w sobie?Nie ukrywam ze zalezy mi na nim.

    Odpowiedz
  11. Joanna says:

    Mam poważny problem, ponieważ mój chłopak po 3,5 roku zostawił mnie dla innej i teraz sie okazalo ze jestem w ciazy a on powiedział ze nie chce dziecka i mnie. Pomóżcie co mam robić?

    Odpowiedz
  12. renia says:

    Kryzys wieku średniego męża dotyka mnie od roku. Najpierw wczesną wiosną 2013r. oddalenie emocjonalne, fizyczne, pójście męża w alkohol. Moje co miesiąc, dwa spokojne zdania “Widzę, ze się oddalasz, boli mnie to, pijesz za dużo”. I nic. Odbijanie się. Pod koniec września jego “Coś się wypaliło, ten związek w tej formule się wypalił”. Na moje kilkakrotne, czy mnie nie kocha “Jeśli chcesz tak to rozumieć, to tak”. Świat mi się zawalił, wywaliłam go z domu. Nie było go 6 tygodni. Po dwóch tygodniach jego „Kocham Cię. Wiem to na pewno. Widać musiałem się wyprowadzić, żeby to zrozumieć”. Byłam nieufna. Moje „Nie chcę żyć z alkoholikiem”. Potem przestał pić, poszedł do psychologa w Poradni AA. Wrócił do domu, choć jakoś mało chętnie. Jakieś jego „Nie znam innej miłości.” „Nie wiem”. Po dwóch tygodniach w domu jego „Jednak jest oddalenie.”. Potem po kilku dniach „ Nie kocham Cię. Mam ogromne wyrzuty sumienia. Okłamałem Cię, że Cię kocham, bo balem się samotności”. Takie dawkowanie mi rewelacji. I nie miałam już siły na męskie decyzje i rozwalenie ponad 20 lat życia. Od listopada do połowy stycznia moje miotanie się. Od „Nie zostawiaj mnie. Pokochaj mnie” do „Wyprowadź się”. Z częstotliwością co kilka dni lub godzin. I nasz chory taniec. Ja – chcąca go zdusić i zamknąć w klatce, co rodziło jego ogromną chęć ucieczki. Ale kiedy we mnie pękało „Wyprowadź się”, to jego zamyślenia, zastanowienia i „budujmy”. Teraz, mam wrażenie, że trochę się uspokoiłam. Wiem, ze mnie nie kocha miłością romantyczną. Ale czy to jest powód do rozwalania małżeństwa i rodziny po ponad 20 latach? Dzieci pełnoletnie, choć nie samodzielne. Obecnie jest miedzy nami serdeczność, przytulamy się w nocy. On mówi, że nikogo nie ma. Ale nie ma seksu, nawet mnie nie chce calować. Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Co nam się uda zbudować? I na jakich uczuciach? U mnie się niestety nie wypaliło. Ja nadal kocham, w sposób spokojny i dojrzały. Jeszcze trzy lata temu oboje mówiliśmy, że wzloty i upadki miedzy nami się skończyły, że toksyczność się skończyła. Że seks trochę siadł, że trochę zrobiło się nudno, ale po prawie 20 latach i koło 50 to normalne. I że jest z tym nam dobrze. A okazało się, że mnie było dobrze. A jemu widać zaczynało się powolutku wypalać. Przechodziłam, już dzisiaj trochę mniej, jego oskarżanie mnie o pierwszą, drugą i trzecią wojnę światową. I taki brak odpowiedzialności, że coś się podziało poza nim. Ja ustawiam się w pozycji trwania. Jestem żoną, matką, tutaj jest mój dom i moje życie. Choć obecnie bardzo trudne. Moje poczucie wartości jest zerowe. Nie mam pracy, za to mam za dużo czasu na rozmyślania i czarnowidztwo. Strach przed życiem, przed samotnością i samodzielnością. A mój mąż? Stara się, widzę to. Zachowuje się pozornie lepiej, niż przez ponad 20 lat naszego małżeństwa. Paradoks, właśnie wtedy, kiedy skończyła się miłość? Ale nie dzieli się ze mną swoimi przemyśleniami, tym co dzieje się u psychologa. Mówi, ze jesteśmy małżeństwem w kryzysie. Daje do zrozumienia, że mnie nie kocha. Żyję w zawieszeniu, na krawędzi. Nic ode mnie nie zależy. Czuję, że mąż zastanawia się, czy dalej żyć w bezpiecznej rodzinie bez romantycznej miłości, czy zaryzykować i poszukać „nowej, jedynej, prawdziwej miłości”? Bo jak nie teraz, to kiedy? Bardzo jest mi trudno. Czy mąż może mnie pokochać na nowo?

    Odpowiedz
  13. Samotna says:

    Cześć,
    co mam zrobić? Mój zwiazek trwal ponad 5 lat, raz bylo dobzre, raz zle, jak w kazdym. W wiekszosci to ja staralam sie o wszytsko, bylam taka “glowa rodziny”, od niego oczekiwalam tylko milosci, wsparcia, rozmow. niestety cos we mnie peklo, i rok temu go zdradzilam, spotykalam sie z innym, on sie dowiedzial. ale wybacyzl mi po dwoch miesiacach zostawil mnie, zylismy osobno kolejne 3 meisiace, dalej sie spotykajac, rozmawiajac, wyjechalismy nad morze, i jemu i mi zalezalo na tym zeby wrocic do siebie. i tak sie stalo. w sierpniu znow motyle w brzuchu wsyztsko odzylo i to z podwojona sila. ja obiacalam sobie jemu i calemu swiatu ze nigdy wiecej go nie zdradze. on tez nie byl wobec mnie calkowicie fair, bo tez pojawil sie w 3 roku epizod ze spotykal sie z inna, tylko ze ja posunelam sie dalej – do lozka. i jego ego neistety nie wytrzymalo tego. szczescie trwalo pol roku. bylam naprawde szczesliwa, zmienilam sie, swoje nastawienie do neigo, do zycia. bylo idealnie, mielismy duzo planow. bo bylismy zareczeni, takze zaczelismy myslec o slubie, wspolnej przyszlosci. ale on nie wytrzymal. mowil ze wybaczyl, ze myslal ze bedzie dobrze, bo kocha mnie, ale nie umie zyc ze swiadomoscia ze inny mnie dotykal. jego ego zostalo zdeptane, mowi ze nei czuje sie mezczyzna, ze nie umie mnei dotykac, calowac, przytulac… powiedzial ze tak ebdzie lepiej, zebysmy sie nie meczyli, tylko ze to on sie meczyl.
    Czy jest jakas szansa zeby to uratowac? nie chce dramatyzowac, juz to przechodzilam, keidy pierwszy raz sie spotkalismy, wciaz mamy ze soba przyjacielskie stosunki. ale nie wiem jak to ratowac? :( Pomozesz?

    Odpowiedz
  14. Olaa says:

    Hej, 4 dni temu rzucił mnie chłopak po tym jak się pokłóciliśmy o to, że miałam pretensje do niego że mało czasu ze mną spędza, bo zaraz musi lecieć do swojego brata. Ja nie proszę od niego zbyt wiele, chciałam żeby został jeszcze chwile. Byliśmy razem 1,5 roku, przez ten cały okres wiele było kłótni między nami, rozstania,powroty, na początku związku okłamywałam go ( np. pisałam z innym chłopakami on o tym się dowiedział ). Po tych wszystkich kłamstwach zrozumiałam że go tym krzywdzę ale też zrozumiałam że Go bardzo kocham, do tej pory tak jest i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Po tej naszej ostatniej kłótni powiedział mi że to wszystko się nazbierało te wszystkie ciągłe kłótnie, kłamstwa i pretensje i , że on już tak nie może, nie czuł się przy mnie szczęśliwy i nie chce do mnie wrócić ( a niedługo Walentynki, mieliśmy plany na ten dzień :( ). Teraz zrobiłabym dla niego wszystko bo bardzo go kocham, poświęcę się ze wszystkim tylko chce żeby do mnie wrócił. Prosiłam, błagałam żeby zmienił zdanie żebyśmy zaczęli od początku wszystko na nowo ale nic nie działa… . Codziennie siedzę płacze bo myślę o nim, nie jem nie śpię, nie potrafię normalnie funkcjonować bez Niego. Ja wierzę w to że jest szansa dla Nas. Codziennie pisze do niego bo on nie chce odbierać ode mnie telefonów. Staram się go przekonać żeby wrócił, mówiłam że zrobię wszystko dla nas żeby ratować ten związek :( Nie wiem co mam już robić. Wczoraj chciałam się z Nim zobaczyć chociaż na chwilkę, widziałam go tylko z 2 min i wróciłam na przystanek, siedziałam i czekałam na autobus a w pewnym momencie widziałam Jego szedł w moją stronę, przeszedł koło mnie z takim uśmiechem na twarzy zerkając na mnie, zobaczył na rozkład autobusów ( pewnie chciał się dowiedzieć o której mam autobus do domu ) i poszedł dalej w stronę miasta, co jakiś czas odwracając się i patrząc na mnie. Nie wiem co mam robić naprawdę :( Może uważa że jest szansa dla Nas ale chce dać czas, może chce zobaczyć co ja zrobię albo boi się że znowu tak samo będzie :( nie chce go stracić za bardzo Go kocham i nie poradzę sobie z tym wszystkim i tak jest mi już tak źle że nie wyrabiam :( Błagam o pomoc :(

    Odpowiedz
  15. Zalamana says:

    Droga Pani Aniu !
    Jest Pani moja ostatnia deska ratunku… Nie wiem juz kompletnie co robic…
    Bardzo dlugo niszczylam moj zwiazek, az w koncu to sie stalo, moj ukochany nie wytrzymal i to zakonczyl.. Ale zaczne od poczatku…
    Bylismy para od 2 lat. Wszystko bylo jak w bajce. Zakochalismy sie w sobie praktycznie od pierwszego spotkania. Bylismy nierozlaczni. Cieszyla nas kazda chwila razem. Bylo tyle podobienstw,ktore nas laczyly. Swiata poza soba nie widzielismy. Klotnie ? My nie wiedzielismy co to znaczy. “Ciche dni” moglabym zliczyc na palcach jednej reki, bo bylo ich tak malo.. Czulam sie przy nim wyjatkowa,jedyna w swoim rodzaju,najlepsza.. Codzienne smsy,telefony… I tak bylo ponad rok.. Pozniej pojawila sie przeszkoda. Rodzinny wyjazd na wakacje do USA, jego wyjazd, bo ja nie jechalam.. Nie powiedzialam mu na ten temat ani slowa,czego bardzo pozniej zalowalam.. Jak tylko wyjechal dostalam szalu.. bylam wsciekla.. Ale kiedy wrocil, przepraszal ,staral sie, wybaczylam mu,bo zawinilam nie mowiac mu co o tym mysle. Wszystko bylo dobrze, a nawet lepiej niz wczesniej.. Obiecal,ze taki wyjazd juz sie nie powtorzy.. Po kilku miesiacach mielismy powazna klotnie.. Wtedy pierwszy raz z nim “zerwalam”, czego zaraz na drugi dzien zalowalam.. Pogodzilismy sie, tyle ,ze on mi powiedzial,ze na drugi dzien zamowil bilet do USA do rodziny… Wtedy postawilam sprawe jasno, ze jesli pojedzie, to jest koniec zwiazku. Pojechal. Wrocil. I wtedy wlasnie wszystko sie zaczelo… Oczywiscie nie zakonczylam tego,bo za bardzo go kocham , ale mialam do niego ogromny zal.. Zaczelam mu robic codzienne awantury, wymowki,histerie.. i cotygodniowe zerwania.. Czepialam sie doslownie o wszystko, o kazdy szczegol.. Zawsze bylam niezadowolona i zawsze go krytykowalam i szantazowalam zerwaniem.. On mial cierpliwosc przez 8 miesiecy… Caly czas powtarzal ,ze mnie kocha i kazdy problem przejdziemy razem. Ale ostatnio sama zauwazylam,ze przesadzilam i jestem okropna.. Przemyslalam wszystko i postanowilam to zmienic. Pojechalam do niego,zeby go przeprosic i mu to powiedziec i wtedy wlasnie uslyszalam ,ze to koniec.. Ze on ma tego dosc,ze jest zmeczony i zgnebiony tym wszystkim.. Ze chce przerwy,zeby to wszystko przemyslec.. Popelnilam kolejne bledy,bo zaczelam plakac i blagac o szanse dla nas… On chcial mimo wszystko przerwy,zeby sobie to poukladac..Ale ja nie moglam zgodzic sie z tak drastyczna decyzja.. Wiec do niego dzwonilam i pisalam i zawsze odbieral.. Malo tego, nawet sie ze mna spotkal kilka razy i bylo cudownie, jak kiedys.. Ale ja dluzej nie moglam w takim zawieszeniu.. Kazalam mu podjac decyzje.. Powiedzial,ze chce przerwy,ze w tym momencie on sam nie wie,czego chce i musi sobie to wszystko przemyslec. Ze nie wie,czy potrafimy razem funkcjonowac. Ze zaskakuje go taka nagla zmiana i,ze powinnam sie cieszyc,bo tyle czasu mu do glowy wbijalam mysli o rozstaniu,ze w koncu spelnilo sie to,czego chcialam..Ze przez tyle czasu nie odczuwal,zeby mi na nim zalezlo.. I ze na dzien dzisiejszy tego nie widzi.. Ze sa marne szanse,zeby wrocilo to co bylo.. Ze na dzien dzisiejszy nic nie wie i nie chce probowac tego ratowac, bo nie chce robic nic na sile, a w tym momencie takiej potrzeby nie czuje.. Stwierdzil,ze ciagle mysli o tej sytuacji i codziennie boli go glowa i musi sie zdystansowac i dac sobie czas.. Jednym slowem przerwa… Ale na koncu stwierdzil,ze przeciez bedziemy w kontakcie i mozemy sie spotkac narazie na stopniu kolezenskim.. Nie wiem co o tym myslec , ani co robic..? Postanowilam skonczyc prosby i narzucanie sie mu… Nie zamierzam do niego dzwonic,czy pisac… Ale nie wiem,czy takie dzialanie moze pozwoli mu za mna zatesknic? Czy wrecz przeciwnie,jeszcze bardziej nas od siebie oddali..? Co powinnam zrobic..? I czy jest jeszcze szansa,zeby to uratowac? Wiem,ze oboje popelnilismy bledy, ale oboje je widzimy,dlatego widze szanse, aby to uratowac.. Prosze o pomoc… Dla mnie kazdy dzien jest jak udreka..

    Odpowiedz
  16. Nieszczesliwa says:

    Droga Pani Aniu,
    Jest dla mnie Pani ostatnia deska ratunku.. Nie wiem kompletnie co mam zrobic, aby bylo dobrze.. Ale dlatego powinnam opisac moja historie od poczatku…
    Bylam w zwiazku ponad 2 lata. To wielka milosc, ja uwazam ,ze nadal jest tak samo wielka, jak na poczatku. Historia jak z bajki, zakochalismy sie w sobie praktycznie od pierwszego spotkania. Same podobienstwa, takie same ulubione sposoby na spedzanie czasu, uczenie siebie nowych rzeczy, wszystko nas uszczesliwialo. Swiata poza soba nie widzielismy. Kazda chwila razem, smsy, telefony, wspolne wakacja. Cudowna para i cudowny zwiazek. Klotnie ? Nie wiedzielismy co to znaczy. Ciche dni zdarzaly sie nam tak rzadko,ze nawet na palcach jednej reki bym i nie zliczyla. Ta sielanka trwala ponad rok. Pozniej moj ukochany zaplanowal wyjazd do USA. Zwyczajny wyjazd rodzinny, tylko beze mnie. Nie podobalo mi sie to i nie wiem dlaczego nie powiedzialam mu tego. Pojechal, ja wsciekalam sie ,wrocil, wyjasnilismy sobie wszystko, przede wszystkim to,ze taki wyjazd sie nie powtorzy. I bylo jeszcze cudowniej niz przed. Minelo kilka miesiecy, mielismy powazna klotnie.. Ja zaczelam.. Pozniej zalowalam i podczas rozmowy z nim dowiedzialam sie,ze wykupil bilet do USA na nastepny dzien. Arrgumentem jego byla nasza klotnia. Bylam wsciekla. Powiedzialam mu,ze jesli wyjedzie, to powrotu do naszego zwiazku nie ma. Jednak pojechal. Wrocil. I wszystko wtedy sie zmienilo. Moja milosc do niego nie, ale mialam ogromny zal. I tu zaczyna sie problem. Zaczelam zachowywac sie tragicznie. Gnebilam go psychicznie na kazdym kroku. Doszlo do tego stopnia,ze robilam mu codziennie wymowki i awantury, najpierw o ten wyjazd, a potem o wszystko , o rzeczy absurdalne. Powiem szczerze, znosil to cierpliwie 8 miesiecy , mowiac ,ze to kryzys, ale ze zyc bez siebie nie umiemy. Az do kolejnej awantury.. Ja sama nagle zobaczylam,ze przesadzilam i ,ze robie to od kilku miesiecy. Nagle jakby mnie olsnilo. Postanowilam sie zmienic i przeprosic go za wszystko. I wtedy wlasnie uslyszalam,ze on jest strasznie zmeczony i zgnebiony , ze mnie kocha, ale nie widzi szansy powrotu na dzien dzisiejszy. I tu zaczely sie moje kolejne bledy,czyli placz , prosba,ze sie zmienie,ze go kocham,ze zyc bez niego nie chce. On zadecydowal,zebysmy dali sobie tydzien, na przemyslenie wszystkiego. Oczywiscie nie moglam do tego dopuscic.. Dzwonilam pisalam, co mnie zdziwilo on nawet spotykal sie ze mna i te chwile byly naprawde cudowne.. Takie jak dawniej.. Ale wciaz twierdzil,ze nie wie co robic.. Wykonczylo mnie to i postanowilam,ze musi mi powiedziec co dalej.. Wiec powiedzial , ze tyle miesiecy szantazowalam go rozstaniem,ze teraz on podjal dezycje. Ze jest zmeczony,ze juz teraz sam nie wie,czego chce. Ze nie bedzie robil nic na sile i nie chce probowac naprawiac tego na sile, bo na dzien dzisiejszy nie czuje takiej potrzeby. Powiedzial tez,ze chce miec ze mna kontakt i ,ze chcialby sie tez spotykac , ale narazie na stopni kolezenskim,bez presji.. Twierdzi,ze szansa jest zawsze, ale ,ze to bardzo trudna sytuacja i nie wie,czy bedziemy potrafili funckjonowac razem w zyciu codziennym. Postanowilam dac nam czas. Nie zamierzam sie z nim kontaktowac, ani dzwonic ,ani pisac, poczekam az on to zrobi, bo mam nadzieje,ze zrobi.. Ze zateskni.. Ale nie chce tez,zebysmy sie od siebie oddalili.. Nie wiem,czy kazdy taki dzien sprawi,ze on moze za mna zateskni? Czy wrecz przeciwnie.. ze oddalimy sie od siebie? Co powinnam zrobic? Co mi radzisz? Uwazam ,ze wine ponosimy oboje.. Ale oboje widzimy te bledy, wiec nic straconego… Planowalismy zareczyny, slub.. Przeciez milosc nie konczy sie z dnia na dzien, prawda? Jak Pani to widzi ? Co mi Pani doradza? Prosze o pomoc….

    Odpowiedz
  17. Monika says:

    Witam, mój problem polega na tym, że chłopak zerwał ze mną niecały miesiąc temu, a z uwagi na to, że powód według mnie jest błahy, nie potrafię sobie poradzić z tą sytuacją. Otóż, obydwoje jesteśmy studentami, ja mam 24 lata, on jest 2 lata młodszy, lecz nigdy nie odczuwałam różnicy wieku ze względu na jego niezwykłą dojrzałość. Spędziliśmy ze sobą cudowny rok z hakiem, zawsze był dla mnie czuły, kochany, robił niespodzianki, zabiegał i starał się, nie kłóciliśmy się prawie wcale bo i powodów nie było. Niestety przyszedł czas, w którym X zdecydował, że chce pojechać na studia magisterskie do innego miasta. Obydwoje zgodziliśmy się, że będzie nam niezwykle trudno, bo ja studiuję dwa kierunki, on pojedzie do wielkiego miasta, nowe studia, nowi ludzie, brak czasu (dodam, że X jest bardzo aktywnym człowiekiem, uwielbia sport, gra w siatkówkę, uwielbia poznawać nowych ludzi, za co również bardzo go cenię). Październik upłynął nam pod znakiem tęsknoty, ale i miłości. Niestety w listopadzie, gdy przyjechałam go odwiedzić zaczęły się problemy, zaproponował mi wspólny wyjazd w góry na Sylwestra, ja z powodów finansowych musiałam odmówić, więc zapytał czy pogniewam się jeśli pojedzie z kolegami, odparłam, że będzie mi niezwykle przykro spędzać ten czas osobno, ale zostawiam mu wolną wolę. Po jakimś czasie okazało się, że nagły przypływ gotówki umożliwił mi wyjazd, jednak X stwierdził, że już wszystko ma zaplanowane z kolegami, że jest problem z pokojami i że on mnie oczywiście zaprasza, ale przecież będziemy się kłócić bo on będzie rozdarty pomiędzy mną a kolegami. Odczułam wyraźnie, że nie chce bym z nim pojechała, więc po trwających tydzień (przez telefon oczywiście) kłótniach odpuściłam. Ale żal pozostał, przykro było mi z myślą, że wyjazd stał się ważniejszy ode mnie i nawet w sytuacji gdy mogę jechać, on tego nie chce. Na dodatek, X miał coraz mniej czasu na telefony, nagle stwierdził, że nie lubi pisać smsów. Więc toczyłam wojnę o to, że nie ma dla mnie czasu.. Spotkaliśmy się jeszcze dwa razy i było między nami bardzo dobrze, tak dobrze, że nie rozmawialiśmy o naszym problemie z komunikacją. On tłumaczył, że jak ja jestem na uczelni to on mógłby porozmawiać, a jak on jest to ja mogłabym i się rozmijamy. Ale jakoś to było, mało to mało, ale dzwoniliśmy, pisaliśmy, wysyłałam mu swoje zdjęcia, on mi swoje również żebyśmy o sobie pamiętali. Przyszło Boże Narodzenie i znów było coś nie tak, bardzo chciałam żebyśmy się spotkali przed świętami, ale on chciał spędzić czas z rodziną, za co go nie winię, ale po Sylwestrze moi rodzice zapraszali go do naszego rodzinnego domu, również odmówił zrzucając winę na kilometry (ok, 250). Też byłam w stanie to zrozumieć, więc umówiliśmy się że po jego powrocie z gór spotkamy się w miejscu gdzie ja studiuję i spędzimy tam weekend, bo obydwoje będziemy mieć równie daleko ze swoich rodzinnych miast. Ale przyszedł Sylwester, dodam że ten wyjazd trwał 5 dni. Podczas tych 5 dni dostawałam kilka smsów, powiedzmy 2 dziennie, gdy nadeszła godzina 00.00, mój luby napisał mi pijackiego smsa, takiego którego można wysłać do każdej innej osoby, nic osobistego. Niestety wywołało to we mnie falę goryczy i odpisałam mu że jest mi niezwykle przykro, że nawet nie wysilił się by zadzwonić. Nie odzywaliśmy się do siebie aż do jego powrotu, zadzwonił, umówiliśmy się na szybką rozmowę, zerwał ze mną. Powiedział, że ja go za bardzo stresuję, że on ma i tak dużo na głowie, że jest teraz bardzo nieszczęśliwym człowiekiem, że pod presją on nie funkcjonuje a najgorsze zaraz po zdradzie są w związku kłótnie. Powiedział, że nie jestem dla niego za dobra przez co nieodpowiednia, ubzdurał sobie, że moi rodzice go nie lubią a ja nie akceptuję jego kolegów. Byłam tak zaskoczona tym co się stało, że nie miałam żadnych argumentów. Powiedział, że już nigdy nie będziemy razem, że mnie kocha, ale nie chce ze mną być. Gdy ze mną zrywał płakał i mówił, że nie może na mnie patrzeć bo musi być silny, że podjął decyzję i jej nie zmieni. Z uporem maniaka powtarzał, że podjął decyzję i będzie przy niej trwał, jakby to nie mnie a siebie chciał do tego przekonać. Dodam, że od dawna chciałam z nim porozmawiać, wyjaśnić jakie mam oczekiwania, zapytać czego on chce od związku ze mną. Nie dostałam szansy. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że nie wszystko jest stracone, bo zrozumiałam swoje błędy, wiem że nie powinnam była agresją reagować na to wszystko, bo kłótnie go wyniszczały. 3 dni po zerwaniu zadzwoniłam do niego dwa razy, nie odebrał, teraz się już nie odzywam, uznałam że dam mu czas, a później spróbuję się odezwać i nakłonić na spotkanie. Nie wiem tylko jak skutecznie to zrobić. Dlatego serdecznie proszę o pomoc i porady. Bardzo go kocham i wiem, że on wciąż kocha mnie. Zależy mi na odzyskaniu go w sposób delikatny bo jest wrażliwym facetem, wiem że o niego warto walczyć.

    Odpowiedz
  18. Marionetka says:

    Hej,
    Jestem w trudnej sytuacji. Trudnej i bolesnej dla mnie. Byłam z mężczyzną przed dwa lata. Nasz miłość po prostu wybuchła. Byliśmy szczęśliwi. Choć dowiedziałam się, ze tylko na początku. Nasze problemy zaczęły się jakieś pół roku temu. Wróciliśmy zza granicy po niecałym roku pobytu tam, ten powrót do Polski przez nas obojga był bardzo oczekiwany. Zamieszkanie w nowym mieście miało być wielką utopią, odzyciem, odrodzeniem wszystkiego. Niestety rzeczywistość to wszystko zweryfikowała. Okazało się, że mieliśmy tak wielkie oczekiwania, że gdzies się po drodze zagubiliśmy. Zatraciliśmy. Moja miłość nie ostygła, wręcz przeciwnie. Jego uczucia, jak stwoerdził zostały zamrożone, właściwie nic nie czuje. Nie kłóciliśmy się, choć jakiś miesiąc temu mieliśmy poważną rozmowę okupioną łzami. Postanowiliśmy dać sobie jeszcze szansę. Minął miesiąc i on się określił. Efekt jest taki, ze wyprowadziłam się (tymczasowo do przyjaciółki bo nadal nie mam mieszkania) i ja umieram z tęsknoty. Szanuję go i staram się nie narzucać. On odbiera moje telefony, dopisuje na esemesy ale bez żadnej inicjatywy. Bez zadnych uczuć. Na moje słowa tęsknoty.. odpisuje, że to miłe… Nie wiem, czy mam walczyć czy pogodzić się z tym, co najboleśniejsze?

    Odpowiedz
« Older CommentsNewer Comments »

Zostaw komentarz

Chcesz dołączyć do dyskusji?
Koniecznie zostaw komentarz :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>